środa, 12 listopada 2014

[01] Dance with me.

Była noc. Zimna i deszczowa. A księżyc służył zamiast latarni. 
Wszystko skupiło się w okół jednego: ON. Szedł tuż obok niej, kroczył po tych samych kałużach i wdychał zapach jej zbyt mocnych perfum. Deszcz z niszczył jej idealną fryzurę, przemoczył czerwoną sukienkę, a czarny płacz był w jeszcze gorszym stanie. 
Do oczu cisnęły jej się łzy, zwykły deszcz zawładnął tak bardzo obrotem całej sytuacji.
Nie zwracała na niego uwagi, szła. Chciała zapomnieć o uczuciach. Marzyła aby deszcz zmył je z niej, aby spadły do ścieków, żeby nie musiała już dłużej czekać.
- Zatańcz ze mną. - powiedział, łapiąc ją za nadgarstek.
- Tutaj? - zapytała lekko rozbawiona, gdy poczuła na swojej talii jego ciepłą dłoń. 
Nie było muzyki, a on tańczył z nią w deszczu. Śmiała się głośno, a co chwilę jakiś kosmyk włosów opadał na jej twarz. 
- Drżysz. Boi się? - zapytał, stykając swoje czoło z jej czołem. Szybkie bicie serca nadal nie ustawało, a krople deszczu spływały po jej twarzy, gdy nagle poczuła ciepło jego ust. 

~*~

Miłość to ucieczka. Ucieczka od samotności i wszystkich strapień. Ale miłość rozdziela, poróżnia ludzi. Dzieli ich na pół. A gdy wspomnisz o niej, wchodzi w Twoje serce miękko jak nóż. Czujesz ją w każdym momencie, otula Cię szczelnie i czasem zatyka usta, gdy chcesz krzyczeć, błagając o chwilę samotności. 
Tak na prawdę dopiero śmierć nas łączy. Splata nasze dłonie i powoli prowadzi do miejsca gdzie możesz krzyczeć, płakać ze smutku, i radości. Czujesz jak wcześniejsze otulenie jest słabsze. Tracisz miłość, która emanowała od każdego. Teraz masz pustkę, nicość i nostalgię. A nieustanne czekanie na nią znów Cię zabija i tak ciągle. Wstajesz, padasz, wstajesz etc..
Jednak wiesz, że to się w końcu skończy. Przyjdzie Ci wybrać: "być czy mieć". I to właśnie wtedy zgodzisz się na ostatni taniec...

~*~

Światło dzienne zaczęło przebijać się przez firanki. Czuła spokojne bicie serca swojego "ukochanego", wiedziała, że może dalej spokojnie zamknąć oczy. 
Dopiero wtedy, gdy światło pada na jego twarz, wiesz jak mało o nim wiem. Tatuaż na jego obojczyku i imię, nie jego, nie jej. Damskie. Może mamy? Nie... 
Poczucie, że osoba, którą kochałeś, kochasz i chcesz kochać staje ci się obca, przedzielona od ciebie grubym i wysokim murem. 
Za oknem niby dalej szarość, ale zaczęła wchodzić w czerwień. Wchodzisz błędy wszystkich lat i widzisz... te pełne rozczarowań twarze i oczy pełne gniewu, uśpione marzenia. 
Jego twarz - nagle obca i tak daleka...

Podsiadło - Nieznajomy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz